Czas na prezentacje samochodu znacznie różniącego od prezentowanych dotychczas w naszym portalu, a jednak urzekającego swym pięknem. Oto przed Wami.. Trabant 601! Jak doszło do tego, że zainteresowałeś się tym właśnie samochodem?
Przyczyna jest prozaiczna. W 2003 roku pod koniec studiów zapragnąłem mieć własny samochód. Jako student nie grzeszyłem nadmiarem gotówki, także mój wybór ograniczył się do samochodów za grosze. Było to jeszcze przed bumem na sprowadzane auta, także w cenie do 2000PLN można było kupić jeżdżącego poloneza, malucha, dużego fiata, trabanta, syrenę… Zawsze marzyłem o Mini Morrisie lub o Garbusie, ale te były po za moim zasięgiem finansowym. Do zakupu pierwszego auta w życiu podszedłem bardzo pragmatycznie – przeglądałem tysiące ofert, porównywałem ceny, przeglądałem fora internetowe użytkowników danej marki i… i zakochałem się w pomyśle, że jeździłbym Trabantem. Znalazłem bowiem całą masę materiałów w Internecie na temat tych kartonowych samochodzików i zwariowałem po obejrzeniu fotek ze zlotów maniaków Trabantów.
Tuning Trabanta – jak to się zaczęło
Z początku myślałem o Trabancie z silnikiem polo, ale po co wydawać 2000PLN skoro można 700PLN? Tyle bowiem kosztował moje pierwsze auto – żółto-brązowy Trabant 601s 1986 rok. Do zakupu nie zraziła mnie nawet nieudana wycieczka po Trabanta pod Kielce, który okazał się egzemplarzem z zatartym silnikiem… a na zdjęciach wyglądał tak fantastycznie :)…
Obecny wygląd tego samochodu na pewno nie jedną osobę może wprawić w zachwyt. Jak zaczęła się twoja przygoda z odrestaurowaniem tego samochodu?
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Rok po zakupie Trabanta wraz ze znajomymi z klubu CartoonTrabant pojechałem na coroczny zlot Trabantów z całej Europy w Zwickau (miasteczko, w którym Trabanty produkowano, byłe NRD). To co widziałem przez te trzy szalone dni, przerosło moje oczekiwania. Niemcy posiadają olbrzymi potencjał jeśli chodzi o „tuning” Trabantów. Po pierwsze i najważniejsze większość niemieckich użytkowników Trabantów używa tego auta JEDYNIE do tuningu i prezentowania go na przeróżnych pokazach i zlotach. Aute te zatem są w stanie nienagannym, z wpakowaną nieprawdopodobną ilością pieniędzy w przeróbki. Dlatego zlot w Zwickau miał niebywałe znaczenie na moje późniejsze działania. Po obejrzeniu ponad 2000 Trabantów w stylu od serii z lat 70’ przez „bad-looki” po modyfikacje w stylu silniki 2.0 w zwykłej budzie Trabanta 600, lub Trabanta „scalonego” z dwóch obok siebie wypracowałem sobie w głowie wizję marzenia polegającego na „odpicowaniu” mojego dwusuwa.
Z racji tego, że świeżo po studiach i rodziną u boku ciężko inwestować w kosztowne hobby musiałem czekać ponad 2 lata by spełnić swoje marzenie. Po drodze miałem tysiące koncepcji, jak chciałem „zrobić” to auto. Ta która powstała i została zrealizowana jest sumą przemyśleń, projektów, estetyk i innych czynników, które zostały przeanalizowane i złożone w całość. Niezwykle istotną rolę podczas całego procesu stanowił projekt, którego bezwzględnie się trzymałem. Myślę, że niezwykle ciężko byłoby doprowadzić projekt do końca, gdyby podczas prac stale ulegałby on modyfikacjom (w końcu co chwilę człowiek widzi coś nowego, coś nowego go zainspiruje itd.).
Projekt Trabi 601z
Projekt jest kompromisem pomiędzy Trabantami z Zwickau, które w większość były jedynie eksponatami na zloty, a polską rzeczywistością. Bardzo zależało mi na wydobyciu ukrytego „piękna”, które drzemie w 601. Stąd zachowałem oryginalną linię Trabanta, bez zbędnych „narośli”. Zachowałem nawet listwy maskujące, które zazwyczaj są usuwane – po pierwsze dlatego, że uważam, że nadają autu charakter, a po drugie szpachlowanie tych miejsc jest niewdzięczne i po kilkunastu miesiącach zazwyczaj nie wytrzymuje ono próby czasu i dziur. I prócz tapicerki, która z powodu jasnego odcienia sprawia nie lada kłopoty, by utrzymać ją w czystości, całe auto starałem się przygotować do jazdy na co dzień.
Nie zależało mi na zrobieniu eksponatu i jeżdżeniu nim od święta, a raczej na designerskiej i przyjemnej dla oka bryczce, którą mogę dostojnie pyrkać po mieście każdego dnia. Dlatego auto zostało należycie zakonserwowane, wszystkie podzespoły są regularnie przeglądane, zastosowałem hamulce tarczowe, by nigdy więcej nie denerwować się na fatalne oryginalne cylinderki i tłoczki hamulcowe, ucywilizowałem wnętrze. Auto nie jest typowym retro-stylem, z zachowaniem oryginalności każdego elementu – to kompilacja odrobiny współczesności z oryginalnością linii i rozwiązań Trabanta.
Projekt właściwy trwał 5-6 miesięcy, podczas których zdobyłem zachowaną w fantastycznym stanie ramę wraz z duroplastami, która następnie została zakonserwowana i miejscami dodatkowo wzmocniona. Następnie została ona przekazana lakiernikowi. Miesiąc później zajęli się nią elektrycy, a na koniec mechanicy, którzy przenieśli wszystkie podzespoły do nowej budy ze starego autka, w którym te podzespoły przez trzy lata w większości zostały wymienione na nowe. Z trudem ale jednak, udało mi się zdobyć fotele z BMW e30 coupe, które idealnie wpasowały się do wnętrza auta. Nimi i resztą wnętrza zajął się tapicer. Podpięcie audio na koniec oraz wizyta na stacji benzynowej były przedostatnimi czynnościami tej fazy projektu – tak powstał Trabi 601z – „z” od pierwszej litery mojej ksywy.
Trabi 601z online
Projekt doczekał się również swojej własnej strony internetowej
Ostatnią czynnością projektu, na której zależało mi równie mocno jak na samym Trabancie, było stworzenie godnej dla tego projektu strony WWW. Przy jej projektowaniu inspiracji szukałem m.in. na stronach Lamborghini czy Bentley’a. Zależało mi na pokazaniu, że auto, na które większość patrzy z pogardą, czy z przymrużeniem oka, może stanowić smakowity kąsek zarówno dla koneserów jak i laików. Przy okazji zapraszam: www.601.pl.
Czy obecny jego wygląd w 100% spełnia Twoje oczekiwania, czy przewidujesz jakieś modyfikacje w najbliższej przyszłości?
Człowiek dąży do doskonałości cały czas – w przypadku projektu Trabi 601z jest podobnie. Jeszcze sporo pracy przede mną, choć nie ukrywam, że jestem zadowolony z efektów tego etapu prac.
Do zrobienia zostało jeszcze wiele i wiele z tych prac wymaga sporych nakładów finansowych i tak naprawdę od ich przypływu zależy, kiedy te modyfikacje ujrzą światło dzienne.
Auto definitywnie potrzebuje dobrych butów – pozostanę przy 13 calowych kołach i Pirelli P5000 Drago 175/50 – szersze i większe opony w przypadku seryjnego silnika są już śmieszne. Auto musi delikatnie „przysiąść” na ziemi – nie za nisko, ponieważ nie jest to sportowy styl. Niemniej jednak obniżenie 3-4cm dobrze mu zrobi. Natomiast felgi chcę zamienić na polerowane SMOORy lub chromowane 100szprychowe felgi OG Wire Wheels i Gangsta Style Wheel z warszawskiego Hydroz Customs. Kolejnym niezwykle istotnym etapem, który mnie czeka to clean pod maską. Wszystkie części silnika i osprzęt zostanie polakierowany w kolorze nadwozia lub pochromowany i zostanie uporządkowany.
Z ciekawszych dodatków, które zamierzam zamontować w autku to drewniana kierownica z trójramieniem w chromie, wymiana przednich kierunków na szklane białe, wykonanie podsufitki z przeszyciami w kolorze tapicerki oraz niewielkie prace lakiernicze związane z wnętrzem. Zdecydowanie konieczna jest wymiana amortyzatorów i mam zamiar zakupić SACHS, który jeszcze, co ciekawe, produkuje amortyzatory do Trabanta. Dla wygody zamontuję centralny zamek. Gdzieś w dalekiej przyszłości pomyślę o wymianie audio na jakieś z wyższej półki.
Kilka słów na koniec…
Na koniec chciałem bardzo podziękować za możliwość prezentacji mojego autka na łamach www.furious.pl. Jestem zaszczycony, że mogę wystąpić obok tak fantastycznych i spektakularnych projektów. Osobiście uważam, że mój prezentuje się nader skromnie w takim gronie, tym bardziej zatem dziękuję za uznanie i miłe słowa pod adresem Trabiego 601z.